Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/101

Ta strona została skorygowana.

A rzadki ze mnie jeździec był, zaprawdę,
Jeździec, co nigdy nie brzęknął ostrogą.
Kiedy na święte słońce oczy wzniosę,
Rumieniec wstydu na twarz mi wybiega,
Że swoim błogim ogrzewa promieniem
Nędzarza światu jak ja nieznanego.
Gwider.  Jak Bóg na niebie, i ja pójdę z tobą!
Jeśli mi, ojcze, chcesz pobłogosławić,
Dać pozwolenie, w bój polecę śmielej;
Jeśli odmówisz, niech skutek odmowy
Przez Rzymian ręce na mą głowę spadnie.
Arwirag.  Dodaję: Amen.
Belaryusz.  Nie widzę powodu,
Gdy wy tak nizko żywot swój cenicie,
Abym dbał więcej o resztki lat starych.
Chcecie, więc dobrze, pośpieszymy razem.
Jeśli zginiecie w świętej kraju sprawie,
I ja me kości przy waszych zostawię.
(Na str.). Zda się, że krew ich do boju zachęca,
By dowieść, płynąc, że to krew książęca.

(Wychodzą).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Pola między rzymskim a brytańskim obozem.
(Wchodzi Postumus z zakrwawioną chustką).

Postumus.  Krwawa bielizno, zachowam cię wiecznie;
Moja cię wola tak umalowała.
Gdyby mąż każdy moim poszedł śladem,
Ach, jakże wielu zabiłoby żony,
Lepsze od siebie, za drobne usterki!
O, mój Pizanio, nie wszystkie rozkazy