Plutarch, z którego Szekspir czerpał chętnie, w życiu Marka Antoniusza wspomina o tym Tymonie nawiasowo, przywodząc o nim niektóre anegdoty.
„Tymon, pisze, brzydził się wszelkiem towarzystwem ludzi, oprócz Alcybiadesa, młodego zuchwalca i napastnika, którego ugaszczał, a gdy się temu ktoś dziwił — „Lubię go, rzekł — bom tego pewien, że on kiedyś Ateńczykom dużo złego nabroi“.
„Gdy raz w Atenach obchodzono święto umarłych, a on przyjmował u siebie pewnego filozofa, Apemantusa, który mu był podobien z natury i obyczajów, a sposób życia jego naśladował. — Co za piękna uczta, począł Apemantus. — Prawda, odparł Tymon, piękna, gdyby ciebie tu nie było.
„Raz, gdy się lud zebrał na placu dla roztrząsania jakiejś sprawy, wstąpił na mównicę i rzekł:
— Panowie ateńscy, mam ja przy domu moim miejsceczko, na którem rośnie drzewo figowe, kilku się już na niem zdusiło, obwiesiwszy. Chce mi się ten plac zabudować; otóż przychodzę oznajmić o tem, że drzewo figowe ściąć muszę, aby ci, co sobie wisieć życzą, pospieszali“.
„Umarł w mieście Hales i pogrzebionym został nad brzegiem morza, w grobie, którego napis sam sobie ułożył:
„Tu ukończyłem nieszczęśliwe życie,
I tutaj mnie pogrzebano,
Źli ludzie złą śmiercią mrzyjcie,
Nie pytając, jak mnie zwano“.
Tyle tylko w Plutarchu o nim; u Lucyana Samosateńskiego powieść o Tymonie daleko jest bardziej szczegółową, i prędzejby przypuścić można, iż Szekspir z niej korzystał, gdyby już naówczas Lucyan był tłómaczony na język angielski.
U Lucyana Tymon, którego niewdzięczność ludzka, zdrada przyjaciół, doznane zawody uczyniły nieprzyjacielem rodzaju ludzkiego, udaje się na pustynię, wołając do Jowisza, aby to bezduszne plemię piorunami w proch obrócił. Jowisz właśnie zasypiał na Olimpie; obudzony tym wrzaskiem, wstał zły i kwaśny, pytając groźno, kto tam śmiał bluźnić tak gło-