Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/136

Ta strona została przepisana.

Forma Tymona, kunsztem nie dorównywająca innym dramatom poety, była powodem, iż, mimo umieszczenia go w wydaniu zbiorowem 1623, wielu krytyków nie chciało go przyznać Szekpirowi, widząc w nim tylko poprawiony i odświeżony utwór jakiegoś bezimiennego pisarza. Tego zdania jest Karol Knight w swem wydaniu: Pictorial edition of Shakesperare. Mikołaj Delius podjął się nawet wykazać szczegółowo te miejsca, których dotknął Szekspir, i te, które zostały z pierwotnego dramatu. Za całkowicie szekspirowską ma Delius scenę pierwszą aktu pierwszego, aż do pierwszych dowodów rozrzutności Tymona, w których już daje się słabszą rękę dostrzegać. Wystąpienie Apemantusa, sceny z Alcybiadesem, mogą być nietknięte przez poetę. Druga scena pozostała ze starszego dramatu, jakoteż pierwsza drugiego aktu, oprócz małych poprawek w mowie Senatora. Delius ze sceny drugiej tego aktu przypisuje tylko Szekspirowi rozmowę z marszałkiem dworu; kończące zaś akt drugi wiersze rymowane, należą do bezimiennego, którego styl i sposób pisania dobitniej jeszcze dają się czuć we trzech pierwszych scenach aktu trzeciego. Wystąpienie Tymona w scenie czwartej jest już znowu szekspirowskie, gdy w piątej scenie (Alcybiades przed senatem) niknie mistrzowska ręka, której też Delius nie przyznaje ani początku ani zakończenia sceny biesiadnej. Dopiero przemówienie Tymona:

May you a better feast never behold,
(Bodaj z was żaden, gębni przyjaciele i t. d.)

należy znowu niezaprzeczenie do Szekspira.
Dalej, coraz wyraźniejsze jest jego współpracownictwo: w monologu poczynającym akt czwarty; w niektórych ustępach drugiej sceny; w scenie trzeciej, gdzie oba style się łączą, wiersz biały jest szekspirowski, proza poprzednika; w następnym monologu, tylko apostrofa do złota jemu należy. W scenie ze złodziejami, wiersz biały zdaje się wskazywać Szekspira; dalej z trudnością przychodzi rozeznać cząstkowe poprawki.
Pierwsza scena piątego aktu od słów: „What a god’s gold“ (Cóż to za Bóg złoto?), aż do końca jest Szekspira;