I odziedziczył ogromny majątek;
Gdy był ubogi, w więzieniu za długi,
I bez przyjaciół, dałem pięć talentów,
By mu dać wolność. Pozdrów go ode mnie,
Powiedz, że smutna zmusza mnie konieczność
O zwrot tych pięciu talentów upraszać.
(Do Flaw.). Gdy je odbierzesz, bez najmniejszej zwłoki
Spłacisz tym ludziom, co się im należy:
Tylko ci myślą bluźnić nie pozwolę,
Żem mógł utonąć w przyjaciół mych kole.
Flawiusz. Bodajem błądził! Dobry w złe nie wierzy,
Bo własną miarą innych ludzi mierzy! (Wychodzi).
Sługa. Zameldowałem cię panu, przyjdzie niebawem.
Flamin. Dziękuję. (Wchodzi Lukullus).
Sługa. Otóż i pan mój.
Lukullus (na stronie). Jeden z dworzan Tymona? O zakład, przynosi mi jakiś prezent. Na uczciwość, w sam czas; śniło mi się tej nocy o srebrnej miednicy i dzbanku. Flaminiuszu, uczciwy Flaminiuszu, witam z poszanowaniem. Daj nam wina. (Wychodzi Sługa). A teraz powiedz mi, jak się ma ten zacny, doskonały, wspaniałomyślny szlachcic ateński, twój pan dobry a szczodrobliwy?
Flamin. Zdrowie jego nic do życzenia nie zostawia.
Lukullus. Cieszę się, że zdrów jest. A co tam trzymasz pod płaszczem, mój pięknuchny Flaminiuszku.
Flamin. Na uczciwość, panie, tylko pustą szkatułkę, z którą