Lecz zawsze bądźcie samym sobie wierne.
Dajcie na strzechę nagim waszym czaszkom
Włosy umarłych, choćby i wisielców,
To mniejsza; niechaj pomogą wam zdradzać,
Frymarczyć ciałem; nie szczędźcie bielidła,
Żeby w tem błocie koń mógł nawet ugrząść.
Do dyabła marszczki!
Frynia i Tymandra. Brawo! więcej złota!
Co dalej! Wierzaj, Tymonie, za złoto
Zrobim, co zechcesz.
Tymon. Wysuszajcie kości,
Chudźcie golenie, trawcie mężów siły,
Głos złamcie dźwięczny rzecznika, by przestał
Fałszywych aktów bronić przed kratkami,
A swych wykrętów rozwijać dyszkantem;
Toczcie kapłana, który piorunuje
Na grzeszne cielsko, sam nie wierząc sobie;
A nos wyjedzcie do samej nasady
Tego statysty, co dla swej prywaty
Odbieżał tropu publicznego dobra:
Z hultajów czaszek odrzyjcie kędziory;
Junak, którego oszczędziła wojna,
U was przynajmniej niech cierpieć się uczy;
Zaraźcie wszystkich! Niechaj waszą sprawą
Do dna samego źródło życia wyschnie!
Tu złota więcej, a gdy innych zgubi,
I waszej zguby niech będzie powodem!
Niech wspólnym grobem jeden rów wam będzie!
Frynia i Tymandra. Więcej rad, więcej złota, mój Tymonku!
Tymon. Wprzód więcej praktyk waszego rzemiosła
I złego więcej; com dał, to zadatek.
Alcybiad. Uderzcie w bębny, dalej na Ateny!
Bądź zdrów, Tymonie! Jeżeli zwyciężę,
Znów cię odwiedzę.
Tymon. Jeśli mnie nadzieje
Me nie zawiodą, nie ujrzę cię więcej.
Alcybiad. Nigdy ci żadnej nie zrobiłem krzywdy.
Tymon. Zrobiłeś wielką: dobrześ o mnie mówił.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/193
Ta strona została przepisana.