Apemant. Żyj, a twą nędzę kochaj.
Tymon. A ty z twoją
Żyj i umieraj. (Wychodzi Apemantus).
Przeciem się go pozbył!
Znowu coś nakształt ludzi? — Jedz, Tymonie,
A brzydź się nimi. (Wchodzą Rozbójnicy).
1 Rozb. Gdzie on mógł schować to złoto? To pewno jaki biedny ułomek, jaka licha resztka dawnej jego fortuny. Tylko brak złota i odstępstwo przyjaciół przywiodły go do tej melancholii.
2 Rozb. Biega wieść, że ma skarby niewyczerpane.
3 Rozb. Spróbujmy. Jeśli o skarb ten nie dba, odstąpi go nam bez trudności; ale jeśli go pilnuje łakomo, jak się do niego dostać?
2 Rozb. To prawda, boć go nie nosi na sobie, musiał go gdzieś schować.
1 Rozb. Czy to nie on?
Inni. Gdzie?
2 Rozb. Wygląda, jak nam powiadano.
3 Rozb. To on; poznałem go.
Wszyscy. Witaj nam, Tymonie!
Tymon. Co tam nowego, złodzieje?
Wszyscy. Żołnierze nie złodzieje.
Tymon. Jedno i drugie, a w dodatku synowie niewiasty.
Wszyscy. Nie, nie złodzieje, lecz ludzie potrzebni.
Tymon. Waszą potrzebą niepotrzebna strawa,
Bo czego, proszę, macie potrzebować?
Patrzcie, ta ziemia dosyć ma korzonków,
Wokoło biją tysiączne krynice;
Dąb daje żołądź, jerzyna jagody;
Na każdym krzaku dobra gospodyni,
Natura, ucztę pełną wam zastawia;
Potrzeba? Czemu i jaka potrzeba?
1 Rozb. Trudno żyć trawą, jagodą i wodą,
Jak ptaki, ryby, albo jak bydlęta.
Tymon. Bydła i ptaków i ryb wam niedosyć;
Jeszcze wam drzewa i ludzi pożerać?
Muszę wam jednak dzięki za to złożyć,