Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/205

Ta strona została przepisana.

Czułą troskliwość o twoje potrzeby,
A wierzaj, panie, że wszystkie korzyści,
Czy to obecne, czy tylko w nadziei,
Dam za spełnienie jednego życzenia:
Abyś miał możność nagrodzić me służby,
Wracając znowu do dawnej fortuny.
Tymon.  Patrz, tak się stało! Jedyny uczciwcze,
Patrz, bierz! Z mej nędzy Bóg skarby ci przysłał.
Bierz, żyj bogaty! Bierz i bądź szczęśliwy!
Ale ten jeden kładę ci warunek:
Dom twój zbudujesz daleko od ludzi,
Będziesz klął wszystkich, wszystkich nienawidził,
A nie pokażesz żadnemu litości;
Od twoich kości wprzód odpadnie ciało,
Nim żebrakowi poniesiesz jałmużnę.
Psom oddaj wszystko, co odmówisz ludziom;
Niechaj w więzieniach gniją i przepadną;
Niech jak las będą z swych liści odarty,
Krew ich fałszywą niech wyssie choroba!
Bądź mi zdrów teraz! Bądź zdrów i szczęśliwy!
Flawiusz.  Pozwól mi zostać, służyć ci, mój panie.
Tymon.  Oddal się, jeśli przekleństwa się lękasz.
Idź, pókiś cały. Unikaj człowieka
I mą jaskinię wymijaj z daleka. (Wychodzą).




AKT PIĄTY.
SCENA I.
Przed jaskinią Tymona.
(Wchodzą: Poeta i Malarz, w głębi Tymon, niewidziany).

Malarz.  Jeśli dobrze zauważyłem miejsce, gdzieś niedaleko stąd mieszka.
Poeta.  Co myślisz? czy można wierzyć, że tyle ma złota?