Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/216

Ta strona została skorygowana.

Twoją ateńską oszczędź dziś kolebkę,
Oszczędź rodzinę, która w szale gniewu
Z winowajcami padłaby niewinna.
Jak dobry owczarz zbliż się do owczarni,
Brakuj parszywe, ale zdrowe oszczędź.
2 Senator.  Prędzej uśmiechem celu swego dopniesz,
Niż się do niego szablami dorąbiesz.
1 Senator.  Trąć tylko nogą murów naszych bramy,
Staną otworem, byle twoje serce
Wprzód wyprawiło nadziei poselstwo,
Że jak przyjaciel bramy te przekroczysz.
2 Senator.  Rzuć rękawicę twoją, albo inny
Jaki zadatek twojego honoru,
Że w wojnie szukasz twoich krzywd naprawy,
Ale nie naszej zagłady, a miasto
Bezpiecznym portem armii twojej będzie,
Póki twych wszystkich nie spełnimy życzeń.
Alcybiad.  Więc dobrze, oto moja rękawica.
Bramy mi wasze otwórzcie bez trwogi,
Nieprzyjaciele Tymona i moi,
Których mi sami jak winnych oddacie,
Będą jedyną gniewu mego pastwą.
Na dowód mojej wspaniałomyślności,
By wszelką trwogę z waszych serc wygonić,
Ni jeden żołnierz waszych trybunałów
Sprawiedliwości biegu nie zamąci,
Albo natychmiast za wszystko odpowie
Wedle praw waszych całej surowości.
Oba.  Szlachetny mowca!
Alcybiad.  Dotrzymajcie słowa.

(Senatorowie schodzą i otwierają bramy. — Wchodzi Żołnierz).

Żołnierz.  Szlachetny wodzu mój, Tymon nie żyje.
Nad brzegiem morza śpi, złożony w grobie.
Napis wyryty na jego kamieniu
Przynoszę, wodzu, w woskowym odcisku,
Jakby w zastępstwie mojego nieuctwa.
Alcybiad.  (czyta). „Bez biednej duszy, biedne spoczywa tu ciało,
Niech mór dobije wszystkich, co po nim zostali!