Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/228

Ta strona została skorygowana.

Spojrzyj łaskawie na dzisiejszy obrzęd!
Z dwudziestu pięciu mych walecznych synów,
(Połowy króla Pryama potomstwa),
Patrzcie na resztki żywe i umarłe!
Żyjącym waszą zapłaćcie miłością,
Zwłoki umarłych w przodków złóżcie grobie.
Got mi dozwolił oręż w pochwę schować.
Na własne dzieci niepomny Tytusie,
Niepogrzebanym czy dozwolisz synom
Na pustych brzegach Styxu się wałęsać?
Otwórzcie groby! Niech się bracia z bracią
Milcząc pozdrowią umarłych zwyczajem.
Śpijcie w pokoju, za wasz kraj polegli!
Święty przytułku cnoty, szlachetności,
Iluż mych synów w swojem trzymasz łonie,
Których już nigdy, nigdy nie zobaczę!
Lucyusz.  Najdumniejszego z Gotów daj nam jeńca,
Abyśmy jego posiekali członki,
Ad manes fratrum na stosie spalili
U bram ziemskiego kości ich więzienia,
Aby się dusze ich uradowały,
A nas na ziemi nie trwożyły dziwy.
Tytus.  Weźcie z żyjących najszlachetniejszego,
Tej nieszczęśliwej najstarszego syna.
Tamora.  O, stójcie, bracia! Szlachetny zdobywco,
Łez się mych zlituj, zwycięzco Tytusie,
Łez biednej matki za synem płaczącej!
Jeśli ci były drogie twoje dzieci,
Pomnij, że syn mój równie mi jest drogi.
Czy nie dość na tem, że nas tu przywiodłeś,
Aby ozdobić twój tryumf, a zostać
Rzymu i twymi na zawsze jeńcami?
Masz krwią mych synów ulice te rosić,
Za to, że mężnie swej bronili ziemi?
Jak u was cnotą jest za swego króla,
Za kraj swój walczyć, tak cnotą jest u nas.
Nie kal krwią grobu twego, Androniku!
Czy chcesz się zbliżyć do natury bogów?