Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/229

Ta strona została skorygowana.

To zbliż się do nich pełniąc miłosierdzie,
Bo miłosierdzie bóstwa jest znamieniem.
Pierworodnego oszczędź mego syna!
Tytus.  Uzbrój się, pani, w cierpliwość i przebacz!
W wojnie z Gotami poległych rycerzy
Bracia pobożnie ofiary żądają,
By ległych cienie jęczące ukoić;
Syn więc twój musi umrzeć jak ofiara.
Lucyusz.  Precz z nim! Ofiarny przygotujcie ogień,
A my, orężem posiekane ciało
W płomieniach stosu na popiół spalimy.

(Wychodzą Synowie Tytusa i Alarbus).

Tamora.  O, pobożności straszna a bezbożna!
Chiron.  Był kiedyż Scyta napół tak okrutny?
Demetr.  Nie stawiaj Scytów przeciw Rzymu dumie.
Alarbus idzie spocząć, my zostajem.
By drżeć pod groźnem Tytusa spojrzeniem.
Cierpliwość, pani, ale i nadzieja,
Że bóg, co rękę Hekuby uzbroił
Do krwawej pomsty na trackim tyranie,[1]
Równie i Gotów królowej Tamorze,
(Gdy Got był Gotem, Tamora królową),
Ześle dzień błogi pomsty na jej wrogach.

(Wracają Synowie Andronika).

Lucyusz.  Ojcze i panie, patrz, jak spełniliśmy
Rzymskie obrzędy; wnętrzności Alarba
I posiekane ciała jego członki
Są teraz strawą ofiarnego ognia,
Którego dymy wznoszą się ku niebu
Jak woń kadzidła. Nic nam nie zostaje,
Jak w grobie złożyć braci naszych zwłoki,
I trąb odgłosem w Rzymie ich powitać.
Tytus.  Niechaj tak będzie, i niechaj Andronik
Ostatnie duszom ich da pożegnanie.

(Przy odgłosie trąb składają trumnę w grobowcu).
  1. Hekuba pomściła śmierć swojego syna Polidora, zamordowanego przez Polimnestra króla Tracyi, zabijając własną ręką mordercę.