Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

Śpijcie tu, dzieci, w pokoju i sławie!
Śpijcie tu, Rzymu waleczni rycerze,
Od klęsk i przemian światowych bezpieczni!
Tu zazdrość kona, zdrada tu nie czyha,
Tu się nie rodzą obrzydłe niesnaski,
Tu burzy niema, wrzawa tu nieznana,
Sen tylko wieczny i wieczne milczenie.
Śpijcie tu dzieci w pokoju i sławie!

(Wchodzi Lawinia).

Lawinia.  Żyj długo, ojcze, w pokoju i sławie!
Żyj długo w sławie, szlachetny Tytusie!
Na braci moich przynoszę grobowiec
Łez mych ofiarę, a u nóg twych klęcząc,
Powrót twój strugą łez witam radosnych.
Zwycięską dłonią błogosław mi, ojcze,
Którego szczęście Rzym podziwia cały.
Tytus.  Dzięki ci, Rzymie, żeś czule przechował
Skarb ten na mojej starości pociechę!
Żyj, córko! przeżyj dnie twojego ojca!
A cnoty sławą wieczność całą przeżyj!

(Wchodzą: Markus Andronikus, Saturninus, Bassyanus i inni).

Markus.  Witaj, Tytusie! witaj, dzielny bracie,
Tryumfatorze drogi Rzymu oczom!
Tytus.  Dzięki, mój bracie, szlachetny trybunie!
Markus.  I wasz z szczęśliwej wojny witam powrót,
Synowcy, żywi, albo w chwale śpiący!
We wszystkiem równa wszystkich was fortuna,
Coście w ojczyzny swej walczyli służbie,
Lecz bezpieczniejsza chwała jest rycerzy,
Którzy dobiegli do szczęścia Solona,[1]
A na honoru spoczywając łożu,
Wszystkie przygody życia zwyciężyli.
Teraz, Tytusie, szlachetny lud rzymski,
Którego zawsze byłeś przyjacielem,
Przeze mnie, swego wiernego trybuna,

  1. Słowa Solona do Krezusa, że nikt przed śmiercią szczęśliwym nazwać się nie może.