Cymbelin. Ha, wiarołomna! Ty, co moją starość
Świeżym młodości odziać miałaś liściem,
Ty ją przywalasz mnogich lat ciężarem!
Imogena. Błagam cię, ojcze, nie dręcz się twym gniewem;
Twoja mnie wściekłość dosięgnąć nie może,
Bo cios dotkliwszy odjął mi uczucie
Wszelkiej goryczy i wszelkiej obawy.
Cymbelin. I powinności i wszelkiego wstydu.
Imogena. Tam wstydu niema, gdzie niema nadziei.
Cymbelin. Gdy mogłaś syna królowej poślubić!
Imogena. Dziękuję za to Bogu, że nie mogłam.
Wybrałam orła, unikłam kobuza.
Cymbelin. Wzięłaś żebraka, chciałaś na mym tronie
Podłość osadzić.
Imogena. Chciałam raczej, ojcze,
Blasku mu dodać.
Cymbelin. Nikczemna nędznico!
Imogena. Twoja w tem wina, że kocham Postuma:
Z twej woli zabaw był mych towarzyszem.
Taki mąż godnym każdej jest kobiety,
A wartość jego wartość mą prześciga
O całą cenę, którą za mnie płaci.
Cymbelin. Czy oszalałaś!
Imogena. O, prawie, mój ojcze.
Niech w miłosierdziu swem Bóg mnie uleczy!
Ach, czemuż córką pastucha nie jestem!
A mój Leonat czemuż nie jest synem
Mego sąsiada skotarza! (Wchodzi Królowa).
Cymbelin. Szalona!
Byli znów razem; nie spełniłaś wiernie
Moich rozkazów. Wyprowadź ją teraz
I wsadź do klatki.
Królowa. Królu, bądź cierpliwy!
I ty się także uspokój, o, córko. —
Racz, dobry panie, zostawić nas teraz,
A sam w mądrości swej szukaj pociechy.
Cymbelin. Niech z dniem jej każdym krwi kropelka wyschnie
Stara, niech umrze za swoje szaleństwo!
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/24
Ta strona została skorygowana.