Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/25

Ta strona została skorygowana.
(Wychodzi. — Wchodzi Pizanio).

Królowa.  Musisz ustąpić. — Lecz otóż twój sługa.
Co cię sprowadza? Jakie masz nowiny?
Pizanio.  Twój syn na pana mego szabli dobył.
Królowa.  Ha! Ale wszystko bez krwi się skończyło?
Pizanio.  Pan mój, na szczęście, walkę wziął za żarty,
Bił się bez gniewu, aż ich rozdzielili
Przytomni sprawie.
Królowa.  Bardzo mnie to cieszy.
Imogena.  Twój syn mojego ojca jest rycerzem,
Walczy za niego. Przeciw wygnańcowi
Dobyć oręża! o, rycerz waleczny!
Bodaj się starli w puszczach afrykańskich,
A ja ich bitwy była świadkiem, z igłą,
Aby kłuć tego, co się cofnie pierwszy! —
Dlaczego pana twego opuściłeś?
Pizanio.  Z jego rozkazu. Nie chciał mi pozwolić,
Żebym do portu był mu towarzyszem.
Dał mi przepisy, jak i co mam robić,
Gdybyś mi, pani, zlecić co pragnęła.
Królowa.  Człowiek ten zawsze twym wiernym był sługą,
I bez wahania mym ręczę honorem,
Że i na przyszłość wiernym ci zostanie.
Pizanio.  Dzięki ci, pani!
Królowa.  Oddalmy się teraz.
Imogena.  Za pół godziny zgłoś się, proszę, do mnie,
Musisz przynajmniej pospieszyć do portu,
Widzieć, jak pan mój od brzegu odbije.
Na teraz odejdź i zostaw mnie samą. (Wychodzą).

SCENA III.
Plac publiczny.
(Wchodzą: Kloten i dwaj Panowie).

1 Pan.  Radziłbym ci, panie, zmienić koszulę; zapalczywy pojedynek sprawił, że dymisz się jak ofiara. Skąd wymyka się powietrze, tam wciska się powietrze, a