Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA IV.
Pokój w pałacu Cymbelina.
(Wchodzą: Imogena i Pizanio).

Imogena.  Chciałabym, żebyś wrósł w morskie wybrzeże
I z każdym żaglem przelotnym rozmawiał;
Bo gdyby do mnie pisał, a list zginął,
Byłoby dla mnie jak dla skazanego,
Gdyby zaginął list monarszej łaski.
Jakie ostatnie były jego słowa?
Pizanio.  „Moja królowo, o, moja królowo!“
Imogena.  I chustką wiewał?
Pizanio.  Do ust ją przyciskał.
Imogena.  Płótno nieczułe szczęśliwsze ode mnie!
I na tem koniec?
Pizanio.  Nie, pani; jak długo
Mogłem go okiem i uchem rozpoznać,
Stał na pokładzie i ciągle powiewał
Chustką lub czapką albo rękawiczką,
Chcąc jakby myśli swe malować ruchem,
Jak ciężko było duszy brzegi rzucać,
Które tak szybko opuszczała nawa.
Imogena.  Toż ci go okiem należało ścigać,
Ażby się wydał zdala jak kruk mały,
Ba! mniejszy nawet.
Pizanio.  Zrobiłem tak, pani.
Imogena.  Jabym go wzrokiem tak długo ścigała,
Ażby ócz moich popękały nerwy,
Ażby w przestrzeniach, coraz, coraz mniejszy,
Jak igły mojej ostrze się wydawał,
Drobny jak komar na nic się rozpłynął.
Możebym potem odwróciła oczy,
Ażeby płakać. Lecz, dobry Pizanio,
Kiedyż odbierzem od niego wiadomość?
Pizanio.  O, przy najpierwszej, pani, sposobności.
Imogena.  On mnie pożegnał, a ja tu mu jeszcze
Tyle tak pięknych prawić miałam rzeczy!