Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/271

Ta strona została skorygowana.

Chłopiec  (na str.). Jest wieść, że obu was już odgadniono
Jak łotrów zbrodnią gwałtu piętnowanych.
(Głośno) Dziad mój roztropny przez moje wam ręce
Śle z swej zbrojowni najlepsze oręże,
Aby dostojną młodość uczcić waszą,
Rzymu nadzieję; tak mówić mi kazał.
Rozkaz wypełniam, dar jego oddaję,
Byście, panowie, gdy przyjdzie potrzeba,
Rąk waszych godnym władać mogli mieczem.
Żegnam was teraz, (na str.) krwawe rozbójniki.

(Wychodzi ze Sługą).

Demetr.  Cóż to za papier cały zapisany?
Zobaczmy.
„Integer vitae scelerisque purus
Non eget Mauri jaculis, nec arcu“.
Chiron.  To Horacyusza wiersz, jak zapamiętam,
Który czytałem niegdyś w gramatyce.
Aaron.  Wiersz Horacyusza, zgadliście poetę.
(Na str.). Co to jest jednak być osłem! To nie żart.
Starzec, jak widzę, już zbrodnię ich odkrył
I śle im miecze w te owite słowa
Ciężko raniące, choć nie czują rany;
Lecz gdyby matka ich przy zdrowiu była,
Poklaskby myśli oddała Tytusa;
Lecz niech spoczywa na bezsennem łożu.
(Głośno) Młodzi panowie, jak szczęśliwa gwiazda
Nas, cudzoziemców, co gorsza, nas, jeńców,
Wiodła do Rzymu, do tej wysokości!
Z jaką rozkoszą, pod pałacu bramą,
Lżyłem trybuna w przytomności brata!
Demetr.  Ja z większą widzę tak wielkiego pana,
Z podłą pokorą ślącego nam dary.
Aaron.  Słuszne do tego nabyliście prawo,
Z taką dobrocią traktując mu córkę.
Demetr.  O, jakże pragnę, by tysiąc dam rzymskich
Kolejno naszej służyło rozkoszy!
Chiron.  Życzenie pełne względów i miłości.
Aaron.  Brak tylko matki, by: Amen dorzekła.