Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/272

Ta strona została skorygowana.

Chiron.  A ona chętnie dorzekłaby: Amen,
Zmieniając jeden tysiąc na dwadzieścia.
Demetr.  Lecz idźmy teraz wszystkich błagać bogów
Za drogą matkę naszą w jej boleściach.
Aaron  (na str.). Błagajcie dyabłów, bo Bóg nas opuścił.

(Słychać odgłos trąb).

Demetr.  Co trąb cesarskich znaczyć może odgłos?
Chiron.  Może radości znak — cesarz ma syna.
Demetr.  Cicho! Kto idzie?

(Wchodzi Mamka z czarnem dzieckiem).

Mamka.  Dzień dobry, panowie,
Mówcie, czy widział kto z was Aarona?
Aaron.  Mniej, albo więcej, lub raczej nic wcale.
Oto Aaron, czego chcesz od niego?
Mamka.  O, Aaronie, wszyscyśmy zginęli!
Ratuj co prędzej albo giń na wieki!
Aaron.  Co za hamider! Co wrzaski te znaczą?
Co tam owijasz i mniesz w swojem ręku?
Mamka.  Cobym przed okiem nieba chciała ukryć:
Wstyd cesarzowej, Rzymu upodlenie.
Już rozwiązana.
Aaron.  Czy była związana?
Kiedy? przez kogo?
Mamka.  Chcę mówić, już zległa.
Aaron.  Więc szczęść jej Boże! A co jej Bóg zesłał?
Mamka.  Dyablę.
Aaron.  Dyablicy rozkoszne potomstwo!
Mamka.  Czarne, okropne, złowrogie potomstwo!
Oto niemowlę szpetne jak ropucha
Wśród pięknych dzieci pięknej naszej ziemi.
Twój stępel, pieczęć śle ci cesarzowa,
Byś go sztyletu twego końcem ochrzcił.
Aaron.  Alboż to czarny kolor tak jest szpetny?
Piękny kwiat z ciebie, pyzaty kopciuszku.
Demetr.  Co ty zrobiłeś, podły niewolniku?
Aaron.  To, czego nigdy nie zdołasz odrobić.
Chiron.  Tyś matkę naszą zgubił.
Aaron.  Jam ją znalazł.