Markus. To były żarty; od Publiusza strzału
Byk ranny w gniewie tak kolnął Barana,
Że oba jego rogi na dwór spadły;
A kto je znalazł? Sługa cesarzowej;
Ona z uśmiechem każe murzynowi
Ponieść je panu swojemu w prezencie.
Tytus. To bardzo dobrze; daj mu Boże zdrowie!
Tytus. Nowiny z nieba! Marku, przyszła poczta!
Co nam przynosisz! Czy masz jakie listy?
Czyli nakoniec znajdę sprawiedliwość?
Co mówi Jowisz?
Pajac. Ho! cieśla szubieniczny? Mówi, że znowu rozebrał swoją machinę, bo człowiek ma być powieszony dopiero na przyszły tydzień.
Tytus. Lecz ja się pytam, co Jowisz powiedział?
Pajac. Ach, panie, ja nie znam Jowisza. Jeszcze jak żyję, nie wychyliłem z nim kieliszka.
Tytus. Jakto, hultaju, czy nic nie przynosisz?
Pajac. Przynoszę, panie, parę gołąbków, ale nic więcej.
Tytus. Więc nie przychodzisz z nieba?
Pajac. Z nieba, panie? Ach, nigdy tam moja nie postała noga. Uchowaj Boże, żebym tak był śmiały i pchał się do nieba w moich młodych latach. Idę z moimi gołąbkami do trybunału Plebs, żeby zagodzić kłótnię mojego stryja z cesarskim człowiekiem.
Markus. Najdoskonalsza jaka być może sposobność do przesłania twojej supliki. Niech odda cesarzowi gołąbki w twojem imieniu.
Tytus. Powiedz, czy możesz oddać cesarzowi suplikę z gracyą?
Pajac. Nie, panie, na uczciwość, nie; nigdym w życiu Gratias wyrecytować nie mógł.
Tytus. Skończ, skończ, mopanku, dość tych ceregielów;
Gołąbki twoje oddaj cesarzowi;
Dzięki mym wpływom znajdziesz sprawiedliwość.
Czekaj! Tymczasem weź to za fatygę.
Dajcie mi teraz pióro i kałamarz.
Czy możesz z gracyą wręczyć mu suplikę?