Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/279

Ta strona została skorygowana.

Pajac.  Mogę, panie.
Tytus.  Zabierz więc tę suplikę. A jak przyjdziesz do cesarza, musisz najprzód klęknąć, potem w nogi go pocałować, potem oddać twoje gołąbki, a potem czekać na nagrodę. Ja będę niedaleko; daj baczność, żeby wszystko odbyło się uczciwie.
Pajac.  Bądź spokojny, panie, zostaw mi tę sprawę.
Tytus.  Czy masz nóż? Pokaż, niech mu się przypatrzę.
Weź go, mój bracie, i w suplikę zawiń,
Boś jak pokorny pisał ją suplikant.
A kiedy wszystko oddasz cesarzowi,
Do drzwi mych stuknij, aby mi powtórzyć,
Co ci powiedział.
Pajac.  Zrobię wszystko, panie (wychodzi).
Tytus.  Czas nam iść, Marku; spiesz za mną, Publiuszu.

(Wychodzą).
SCENA IV.
Przed pałacem.
(Wchodzą: Saturninus, Tamora, Chiron, Demetryusz i Panowie. Cesarz niesie w ręku strzały wypuszczone przez Tytusa).

Saturn.  Patrzcie, panowie, na ciężką obelgę!
Powiedzcie sami, czy był kiedy cesarz
Tak poniżony, tak lekceważony,
Z taką pogardą za to traktowany,
Że wszystkim równą sprawiedliwość mierzył?
Wam to i bogom wiadomo, panowie,
Mimo pokoju państwa burzycieli,
Szeptów na ucho wiernego mi ludu,
Że tylko prawo skarciło surowo
Zuchwałych synów starego Tytusa.
A jeśli smutki zmąciły mu głowę,
Mamże być jego przywidzeń ofiarą,
Jego szaleństwa i jego goryczy?
Teraz do nieba swe posyła skargi,
To do Jowisza, to do Merkurego,
To do Apolla, to do boga wojny;