Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

Odszedł, nim jeszcze mogłam mu powiedzieć,
Że o tej albo o tamtej godzinie
To albo tamto myśleć o nim będę;
Zanim przysięgę wymódz na nim mogłam,
Że piękne Włoszki nie zrobią go zdrajcą
Moich praw świętych i jego honoru;
Nim poleciłam, by o szóstej rano,
Potem w południe, potem o północy
Swoje modlitwy do moich przyrzucał,
Bo w niebie za nim o tej będę porze.
Nim pożegnania dałam mu całunek,
Który pomiędzy dwa urocze słowa
Wcisnąć pragnęłam, zbliżył się mój ojciec,
I jak północnych wiatrów zimne tchnienie,
Okrutnie zwarzył kwiatów naszych pączki.

(Wchodzi Dama).

Dama.  Królowa czeka na przyjście twe pani.
Imogena.  Zrób, jak mówiłam. — Śpieszę do królowej.
Pizanio.  Ja, pani, śpieszę spełnić twe rozkazy. (Wychodzą).

SCENA V.
Rzym. Pokój w domu Filarya.
(Wchodzą: Filaryo, Jachimo i Francuz).

Jachimo.  Wierzaj mi, panie, widziałem go w Brytanii; sława jego rosła wtedy i już zapowiadała całą wartość, do której później przyszedł; mógłbym jednak był podówczas patrzeć na niego bez uwielbienia, choćby cały katalog jego przymiotów był przy nim wywieszonym, a ja go sprawdzał artykuł po artykule.
Filaryo.  Mówisz o czasach, w których nie był jeszcze tak jak dziś bogato uposażonym we wszystkie przymioty duszy i ciała.
Francuz.  Ja go też widziałem we Francyi; niemało mieliśmy ludzi zdolnych patrzeć na słońce jak on, nie przymrużając oka.
Jachimo.  To małżeństwo z królewską córką (bo naturalnie w spra-