Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Mężu mój, mojej boleści korono!
Twa nieobecność dwoi me cierpienia!
Czemuż złodzieje, jak dwóch braci moich,
Mnie nie wykradli! Biada, biada temu,
Który do chwały przywiązał swe serce!
Szczęsny, kto zdala od blasku i świata
Może uczciwe zaspokoić żądze
I pokój znaleźć! (Wchodzą: Pizanio i Jachimo).
A cóżto za człowiek?
Pizanio.  Szlachcic ten właśnie co z Rzymu przybywa,
Listy przynosi od mojego pana.
Jachimo.  Bledniejesz pani? Zacny Leonatus
Zdrów jest i z głębi serca cię pozdrawia.

(Oddaje list).

Imogena.  Dzięki ci, panie! Witam cię z radością.
Jachimo  (na str.). Wszystko, co zewnątrz, piękne i bogate;
Jeżeli dusza ciału wyrównywa,
To Fenix nowy; ja zakład przegrałem.
Śmiałości, przybądź teraz mi na pomoc!
Od stóp do głowy uzbrój mnie, odwago!
Lub jak Part będę uciekając walczył,
Albo natychmiast ucieknę bez walki.

Imogena  (czyta). „Mąż to pierwszej znakomitości, a przyjaźni jego nieskończenie jestem obowiązany. Przyjmij go więc stosownie do tego, jak cenisz...   Leonatus“.

To na głos czytam, lecz dalszy ciąg listu
Do samych głębin rozgrzewa mi serca,
Napełnia całe wdzięczności uczuciem.
I ciebie także witam, dobry panie,
Najczulszem słowem, jakie znaleźć mogę,
A które później stwierdzę uczynkami.
Jachimo.  Dzięki ci za to, najpiękniejsza pani. —
Jakto? Czy ludzie dzisiaj poszaleli?
Czyliż natura oczu im nie dała,
Aby na niebios sklepy poglądali,
Widzieli skarby i lądów i morza,
Mogli rozróżnić gwiazdy płomieniste
Od niezliczonych nadbrzeżnych kamyków,