W mojej komnacie zamknę wasze skarby.
Jachimo. Więc się poważę, pod strażą mych ludzi,
Na tę noc jedną kufer ci mój przysłać,
Bo jutro muszę odpłynąć ze świtem.
Imogena. Nie, nie.
Jachimo. Ach, muszę! bo zwlekając powrót,
Złamałbym słowo uroczyście dane.
Z Galii umyślnie przepłynąłem morze,
Ażeby hołd mój, złożyć ci, księżniczko.
Imogena. Za dobre chęci, dziękuję ci, panie,
Lecz nie pozwolę jutro ci odpłynąć.
Jachimo. Nie mogę zostać, więc błagam cię, pani,
Jeśli masz jakie do męża zlecenia,
Dziś napisz listy. I tak już przewlekłem
Czas naznaczony do złożenia daru.
Imogena. Więc list napiszę. Przyślij do mnie kufer,
Będę go strzegła i zwrócę go wiernie.
Raz jeszcze, panie, witaj na tej ziemi! (Wychodzą).
Kloten. Czy był kiedy nieszczęśliwszy ode mnie człowiek! Właśnie kiedy miałem zbić królowę, kula przeciwnika odbiła moją! A tu szło o sto funtów. Na domiar nieszczęścia trzeba jeszcze było, żeby jakiś tam chłystek wymawiał mi moje klęcia, jakbym ich od niego pożyczył i nie miał prawa szafować niemi jak moją własnością.
1 Pan. A co na tem zyskał? Strzaskałeś mu, panie, czaszkę swoją kulą.