Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Kloten.  Sukni?
Imogena.  Sam widok podobnego głupca
Trwoży mnie, ale więcej jeszcze gniewa. —
Powiedz, niech szuka mojej bransoletki,
Co się przypadkiem z mej zsunęła ręki.
Dał mi ją pan mój, a niebo mi świadkiem,
Że niema króla, którego dochody
Mogłyby stratę klejnotu opłacić.
Zda mi się, że ją dziś rano widziałam,
A jestem pewna, że na mojej ręce
Do ust ją wczora w wieczór przycisnęłam.
Nie myślę, żeby do niego uciekła,
Aby mnie skarżyć, że pocałowałam,
Co nim nie było.
Pizanio.  Znajdziemy ją, pani.
Imogena.  Tak się spodziewam. Idź proszę i szukaj.

(Wychodni Pizanio).

Kloten.  Ciężka obelga! Lada jego nitka?
Imogena.  Tak powiedziałam. Chcesz proces mi wydać?
Niech świadki twoje powtórzą me słowa.
Kloten.  O wszystkiem ojca twego uwiadomię.
Imogena.  I twoją matkę. Znam przyjaźń jej dla mnie,
I wiem, że tem mnie surowiej osądzi,
Więc cię zostawiam twej zawziętej złości (wychodni).
Kloten.  Muszę się pomścić. Każda jego nitka! (wychodzi).

SCENA IV.
Rzym. Pokój w domu Filarya.
(Wchodzą: Postumus, Filaryo).

Postumus.  Nie trwóż się tylko. Chciałbym tak być pewny
Królewskiej łaski, jak żony honoru.
Filaryo.  Co przedsięwziąłeś, by króla przebłagać?
Postumus.  Nic; muszę wszystko zostawić czasowi.
W obecnej zimie trzęsę się i czekam
Na dnie cieplejsze; zwiędłą tą nadzieją
Płacę ofiary twej dobrej przyjaźni,