Na chwilę błysnę, patrz! — Znowu schowany;
Muszę go z twoim pierścieniem ożenić;
Zachowam oba.
Postumus. Przez Boga! raz jeszcze
Pozwól mi, błagam, klejnot ten zobaczyć:
Jestże to klejnot, którym jej zostawił?
Jachimo. Możesz być pewny; sama mi go dała;
Zda mi się jeszcze, że widzę, jak z ręki
Ściąga twój klejnot z miną tak rozkoszną,
Że stokroć więcej niźli klejnot warta,
I cenę jego w mych oczach pomnaża.
Dając mi, rzekła: niegdyś był mi drogi.
Postumus. Może go zdjęła, żeby mi go przysłać.
Jachimo. Zapewne o tem pisze w swoim liście.
Postumus. O nie, nie! prawda! I to zabierz razem.
To bazyliszek dla mojej źrenicy:
Widok mnie jego zabija. Niech odtąd
Tam, gdzie jest piękność, nie będzie honoru;
Prawdy, gdzie pozór; miłości, gdzie drugi
Mężczyzna żyje; kobiety przysięga
Niech jej nie wiąże silniej do kochanka,
Niż ona sama cnocie swej jest wierna!
Ta cnota niczem. Nad miarę fałszywa!
Filaryo. Mój przyjacielu uzbrój się w cierpliwość,
Pierścień twój odbierz; nie wygrany jeszcze.
Bardzo być może, że klejnot zgubiła.
Albo z jej niewiast jedna przekupiona
Ukraść go mogła.
Postumus. Prawda! Tym sposobem
Wpadł w jego ręce. Oddaj mi więc pierścień.
Powiedz mi jakie ciała jej znamiona,
Najlepszy dowód, bo klejnot ten skradłeś.
Jachimo. Bóg świadkiem, z ręki jej mam bransoletkę.
Postumus. Słyszysz? Przysięga, przez Boga przysięga!
To prawda — tak jest — zatrzymaj ten pierścień!
To prawda — zgubić nie mogła klejnotu;
Jej służebnice wierne; kraśćby miały