Pizanio. Gdy zechcesz, pani, na dwór wrócić —
Imogena. Nie chcę
Dworu, ni ojca, ani chcę zalotów
Klotena, tego złowrogiego głupca,
Strasznych dla duszy mej jak oblężenie.
Pizanio. Jeżeli, pani, na dwór nie chcesz wrócić,
Dłużej w Brytanii nie możesz pozostać.
Imogena. I gdzież się udam? Alboż Boże słońce
Dla jednej tylko przyświeca Brytanii?
Tylkoż w Brytanii dzień idzie po nocy?
Nasza Brytania tylko świata cząstką,
Lecz nie jest światem to gniazdo łabędzia
Na wielkim stawie. Proszę cię, pamiętaj,
Za granicami Brytanii są ludzie.
Pizanio. Z radością, pani, słowa twoje słyszę.
Do Milford-Haven jutro rzymski poseł
Lucyusz przybywa; byłeś mogła ubrać
Myśli tak czarno jak twoja fortuna,
Mogła osłonić to, co oczom widne
Byłoby tylko niebezpieczeństw źródłem,
Piękna ci, pani, otwiera się droga,
Zdolna cię powieść do Postuma domu,
Albo tak blizko, że krok jego każdy,
Choć niewidomy, wieścią cogodzinną
Do uszu twoich potrafi dolecieć.
Imogena. Pokaż tę drogę, puszczę się nią śmiało,
Choćby skromności mojej zagrażały
Niebezpieczeństwa, byle nie śmiertelne.
Pizanio. Zapomnij, pani, że jesteś kobietą,
Twoje rozkazy zmień na posłuszeństwo,
Na czelną śmiałość, lękliwą wstydliwość,
Tę kobiet sługę, a raczej ich urok;
Miej na języku odpowiedź gotową,
Żart uszczypliwy, zuchwałe przycinki,
A jak łasica bądź zawsze swarliwa.
Musisz zapomnieć o lic twoich skarbach,
I (o boleści! lecz niema lekarstwa),
Musisz je, pani, odważnie wystawić
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/73
Ta strona została przepisana.