Belaryusz. Choryś, jak widzę; zostań w naszej grocie;
Po polowaniu wrócimy do ciebie.
Arwirag. Zostań tu, bracie. Alboż my nie bracia?
Imogena. Tak, wszyscy ludzie braćmi być powinni;
Lecz godność glinę rozróżnia od gliny,
Choć proch jednaki. O, jakże mi słabo.
Gwider. Idźcie polować, ja tu z nim zostanę.
Imogena. Choć słabym, jeszcze tak źle ze mną nie jest,
Bo nie należę do liczby pieszczochów,
Co przed chorobą myślą, że umarli.
Zostaw mnie, proszę, rób, co zwykłeś robić,
Bo łamać zwyczaj, jest to łamać wszystko.
Twoja obecność sił mi nie przywróci:
Nietowarzyskich smuci towarzystwo.
Nie tak ja chory, gdy o mej chorobie
Tak rozumuję; więc zostaw mnie, proszę.
Nic nie ukradnę — prócz samego siebie,
A niechaj umrę za tak lichą kradzież.
Gwider. Kocham cię, znasz już uczuć mych potęgę,
Jak mego ojca kocham cię serdecznie.
Belaryusz. Jak? Co mówiłeś?
Arwirag. Jeśli to jest grzechem;
Do winy brata mego się przyznaję.
Nie wiem, dlaczego kocham tego chłopca,
Lecz nam mówiłeś, że miłości powód
Jest bez powodu. Gdybym u drzwi naszych
Zobaczył trumnę, gdyby mnie spytano,
Kto musi umrzeć, rzekłbym: „nie ten młodzian,
Ale mój ojciec“.
Belaryusz (nu str.) Jak szlachetny wybuch!
O krwi potęgo! Naturo szlachetna!
Bo podłych podli, tchórzów płodzą tchórze;
Są i otręby i mąka w naturze.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/85
Ta strona została przepisana.
SCENA II.
Przed jaskinią.
(Wchodzą: Belaryusz, Gwideryusz, Arwiragus i Imogena).