Arwirag. Ojcze, gdzie złożymy ciało?
Gwider. Przy matce naszej, drogiej Erynii.
Arwirag. Niech i tak będzie. Teraz, Polidorze,
Choć głos nasz teraz męskie przybrał dźwięki,
Pieśń mu tę samą zanućmy do grobu,
Którą nad matką śpiewaliśmy naszą,
Tylko w Pidele zmienim Eryfilo!
Gwider. Nie mogę śpiewać, lecz płacząc, za tobą
Powtórzę słowa, bo pieśni żałoby,
Wypadłe z tonu, ostrzej ucho rażą
Niż kłamstwo w ustach przedajnych kapłana.
Arwirag. Więc tylko słowa pieśni powtórzymy.
Belaryusz. Widzę, że większa boleść mniejszą leczy,
Bo Kloten całkiem wybiegł nam z pamięci.
To syn królowej; choć jak wróg tu przyszedł,
Drogo zapłacił śmiałe przedsięwzięcie;
Chociaż w mogile na jeden proch gniją
Potężnych kości i kości żebraka:
Poszanowanie, świata tego anioł,
Umie rozróżnić potężnych od słabych.
Wydarłeś życie nieprzyjacielowi,
Ale go teraz pogrzeb jak książęcia.
Gwider. Przynieś tu zwłoki, trup bowiem Tersyta
Nie ustępuje Ajaxa trupowi;
My tu tymczasem pieśń odmówim naszą.
Zaczynaj, bracie. (Wychodzi Belaryusz).
Gwider. Nie, nie tak, Kadwalu,
Odwróćmy głowę jego ku wschodowi;
Nie bez przyczyny ojciec nasz tak radził.
Arwirag. Prawda.
Gwider. Odwróćmy ciało!
Arwirag. Więc zaczynaj!
Gwider. Już cię nie strwożą pożogi słońca
Ni zimy ostre podmuchy;
Wziąłeś zapłatę u prac twych końca,
Poszedłeś spocząć w dom głuchy.