Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/94

Ta strona została przepisana.

Jasna dziewica, kominiarz czarny,
Wszystko się w popiół obróci marny.
Arwirag.  Już cię nie strwoży królów spojrzenie,
Ni ich siepaczy drużyna;
Niczem dla ciebie chłeb i odzienie,
A dąb dla ciebie, co trzcina.
I król i nędzarz i żołnierz swarny,
Wszystko się w popiół obróci marny.
Gwider.  Już cię nie strwożą piorunów grzmienia,
Arwirag.  Błyskawic ogniste fale,
Gwider.  Ani potwarzy zatrute tchnienia:
Arwirag.  Skończyłeś śmiechy i żale.
Oba.  I kochankowie z ognistą duszą
Jak ty się w popiół obrócić muszą.
Gwider.  Głos egzorcysty zdala od ciebie!
Arwirag.  I zdala wszystkie czary od ciebie!
Gwider.  Wszystkie upiory zdala od ciebie!
Arwirag.  I złe wszelakie zdala od ciebie!
Oba.  W wiecznym pokoju niech śpią twe kości,
Cześć ludzka na twej mogile gości!

(Wchodzi Belaryusz z ciałem Klotena).

Gwider.  Skończony obrzęd. Złóż tu jego ciało.
Belaryusz.  Oto garść kwiatów; ale o północy
Posiejem więcej, bo woniące zioła
Brylantowane perełkami rosy
Są najpiękniejszą mogiły ozdobą.
Na twarz je składam: jak kwiaty byliście,
Uwiędli teraz, jak zwiędną te liście.
Idźmy do groty upaść na kolana.
Z prochu powstali, w proch się obrócili,
Radość i smutki, wszystko zakończyli.

(Wychodzą: Belaryusz, Gwideryusz i Arwiragus).

Imogena  (budząc się). Tak jest, do Milford; a którędy droga?
Dziękuję; tędy? Powiedz, jak daleko?
Co? Sześć mil jeszcze? Przez noc szedłem całą.
Więc zasnę jeszcze. (Spostrzegając ciało).
Nie chcę towarzysza.