Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/98

Ta strona została przepisana.

Lucyusz.  Ja ojcem raczej niż panem twym będę.
To nas pacholę uczy, towarzysze,
Jaka powinność ciąży na nas, mężach.
Wybierzmy miejsce, na którem rozbity
Co najpiękniejszy kobierzec stokrotek,
Grób tam wykopmy naszych dzid ostrzami.
Zabierzcie ciało. — Dla twojej miłości
Pogrzeb mu sprawim, jak mogą żołnierze.
Pociesz się, oczy twe z łez otrzej teraz:
Upadek, wzrostu początkiem był nieraz. (Wychodzą).

SCENA III.
Pokój w pałacu Cymbelina.
(Wchodzą: Cymbelin, Panowie, Pizanio i Orszak).

Cymbelin.  Wróć jeszcze do niej, przynieś mi wiadomość. —

( Wychodzi jeden z Orszaku).

Gorączka, skutek oddalenia syna
I obłąkania, które życiu grozi.
Jakże mnie ciężko nawiedziłeś, Boże!
Moja pociecha, Imogena znikła,
Królowa moja na śmiertelnem łożu,
A nieprzyjaciel groźny na mej ziemi;
Syn jej znikł także, dziś nam tak potrzebny!
Wśród tylu strapień zgasła mi nadzieja.
(Do Piz.) Lecz ty, nędzniku, świadomy tajemnic
Odjazdu córki, choć upornie milczysz,
Ty mi w męczarniach prawdę całą wyznasz.
Pizanio.  Życie me, królu, na twą zdaję wolę.
Co do mej pani, nie wiem, gdzie jest teraz,
Co ją wygnało i kiedy powróci:
Lecz jestem wiernym, jak byłem, poddanym.
1 Pan.  W dniu jej zniknięcia nie był na twym dworze,
Jestem rękojmią prawdy jego zeznań,
Jego wierności dla twojej usługi.
Co do Klotena, jeszcze mam nadzieję,
Że go wynajdą rozesłani gońce.