Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 8.djvu/99

Ta strona została przepisana.

Cymbelin.  Wśród trosk tysiąca odkładam tę sprawę,
Chociaż podejrzeń moich się nie zrzekam.
1 Pan.  Do brzegów twoich, królu, już przybiły
Legie zebrane na Galijskiej ziemi
I ochotnicy przez senat wysłani.
Cymbelin.  W takim zamęcie jak rada królowej
I mego syna była mi potrzebna!
1 Pan.  Królu, mój panie, wojsk twoich zastępy
Zdolne odeprzeć, co wylądowało
I rozbić nawet potężniejsze siły,
Pchnij tylko naprzód, panie, twoje pułki,
Z niecierpliwością czekające hasła.
Cymbelin.  Dzięki ci. Idźmy! Śmiałe stawmy czoło
Niebezpieczeństwu, które nam zagraża.
Nie to mnie dręczy, co z Włoch nam przybywa,
Ale domowe troski. Idźmy teraz. (Wychodził).
Pizanio.  Żadnej od pana wieści, od dnia, w którym
O Imogeny pisałem zabiciu.
Dziwna! o pani także ani słychu,
Chociaż mi częste obiecała listy;
Nic także nie wiem o Klotena losach.
Wszystko mnie trwoży, wszystko niepokoi:
Niech się we wszystkiem stanie boża wola!
W mem kłamstwie prawda, w fałszu jest uczciwość.
Jak mój kraj kocham, w tej wojnie pokażę,
Przekonam króla, lub zginę wśród boju.
Niech czas rozwikła zagmatwaną sprawę,
Los zbawia nieraz bez sternika nawę. (Wychodzi).

SCENA IV.
Przed jaskinią.
(Wchodzą: Belaryusz, Gwideryusz, Arwiragus).

Gwider.  Dokoła wrzawa.
Belaryusz.  Czas nam się oddalić.
Arwirag.  Jakież rozkosze to życie nam daje,
By tak uciekać czynów i przygody?