Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/150

Ta strona została przepisana.
—   140   —

Co się zaś tycze układów mych z żydem,
Niech myśl ta twojej nie chmurzy miłości.
Baw się i całą twoją obróć baczność
Ku twym zalotom, miłosnym oznakom,
Które ci w Belmont jedynie przystoją.“
Gdy mówił, łzy mu błyszczały w źrenicach;
Podał mu rękę z odwróconą twarzą,
A z głębokiego uczucia wyrazem
Ścisnął mu dłonie — i tak się rozstali.
Solanio.  Dla niego tylko życie zda się kochać.
Idźmy do niego, szukajmy rozrywek,
Któreby mogły wygnać czarne myśli
Z jego umysłu.
Salarino.  Nie traćmy więc czasu. (Odchodzą).


SCENA IX.
Belmont. — Sala w domu Porcyi.
(Neryssa i Służący).

Neryssa.  O, śpiesz się, śpiesz się! rozsuń te firanki,
Bo już wykonał książę aragoński
Swoją przysięgę i wybierać dąży.

(Przy odgłosie trąb wchodzą: Porcya, Książę aragoński i ich dwory).

Porcya.  Szlachetny książę, oto są szkatułki.
Jeśli tę, w której portret mój, wybierzesz,
Ksiądz na nas czeka u ślubnych ołtarzy;
Lecz jeśli zbłądzisz, to pałac ten, książę,
Musisz bez zwłoki na zawsze opuścić.
Ks. Arag.  Do trzech przysięgą związałem się rzeczy:
Naprzód, nikomu nigdy nie wyjawić,
Którą szkatułkę wybrałem; powtóre,
Jeśli się w moim w wyborze omylę,
Nie szukać innej dziewicy za żonę;
Nakoniec, jeśli zawiodą mnie losy,
Natychmiast dom ten opuścić na zawsze.
Porcya.  Na te warunki każdy przysiądz musi,
Co mnie, niegodną, za żonę chce dostać.