Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/165

Ta strona została przepisana.
—   155   —

Zawsze i zawsze on powtarza swoje:
Prawo i kontrakt i złamane słowo.
Jessyka.  Pamiętam, kiedy jeszcze byłam w domu,
Jak przed Tubalem i Chusem przysięgał,
Że woli mięsa jego drobną cząstkę,
Niźli dwadzieścia razy wartość sumy,
Którą mu winien; wiem zbyt dobrze tylko,
Że jeśli prawo zapory nie stawi,
Twardy los będzie biednego Antonia.
Porcya.  Twójże przyjaciel w takich jest kłopotach?
Bassanio.  O, mój najlepszy, najdroższy przyjaciel,
Szlachetne serce, dusza nieznużona
W czynieniu dobrze! jak Włochy szerokie,
Mąż nie oddycha, któregoby czyny
Wskrzeszały lepiej stary rzymski honor.
Porcya.  Jak wielką sumę zaciągnął u żyda?
Bassanio.  Trzy mu tysiące winien jest dukatów,
A winien za mnie.
Porcya.  Jakto? i nic więcej?
Więc sześć mu zapłać, byle oblig zniszczyć;
Lub podwój, potrój sumę, jeśli trzeba,
Wprzód, nim przyjaciel tak dobry, tak rzadki,
Włos jeden straci dla mego Bassania.
Naprzód, w kościele daj mi żony imię,
Do przyjaciela potem, do Wenecyi!
Bo nie położysz głowy przy twej żonie,
Póki w twej duszy niepokój ten gości.
Będziesz miał złota dosyć, jeśli trzeba,
Aby dwadzieścia razy dług ten spłacić.
Zapłać, a potem wracaj z przyjacielem.
Ja tu z Neryssą, jakby dwie dziewice,
Jakby dwie wdowy czekać was będziemy.
Spieszmy! bo musisz w dzień ślubu mnie rzucić;
Pozdrów przyjaciół, a przestań się smucić;
Drogi mi będziesz, boś drogo kupiony.
Ale odczytaj mi list przyjaciela.

Bassanio  (czyta). Kochany Bassanio, wszystkie moje okręty przepadły; moi wierzyciele co dzień niemiłosierniejsi, moje