Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/178

Ta strona została przepisana.
—   168   —

W modlitwach Boga o litość błagamy;
Czyż ta modlitwa nie uczy nas razem,
Żeśmy bliźniemu winni miłosierdzie?
Mówię tak długo, aby cię przebłagać,
Bo jeśli zechcesz uprzeć się przy prawie,
Trybunał musi Antonia potępić.
Szajlok.  Zdam w swoim czasie liczbę z moich czynów;
Teraz chcę sądu wedle słów obligu.
Porcya.  Czy nie jest w stanie uiścić się z długu?
Bassanio.  I owszem. Ja mu w przytomności sądu
Daję podwójną summę; gdy to mało,
Dziesięćkroć więcej zapłacić przyrzekam
Pod ręki, serca, pod głowy utratą.
Jeśli mu na tem nie dosyć, to widać,
Że nad uczciwym złość dziś tryumfuje.
Powagą twoją złam prawo, wykonaj
Z niewielką krzywdą wielką sprawiedliwość,
I ugnij dyabła okrutnego wolę.
Porcya.  Nie mogę. Niema w Wenecyi potęgi,
Mogącej łamać stanowione prawo.
Sąd taki byłby złym tylko przykładem,
Za którym liczna gromada nadużyć
W prawaby nasze wkradła się. Nie mogę.
Szajlok.  Daniel, o, Daniel przyszedł nas rozsądzić!
O, mądry sędzio, jakże cię uwielbiam!
Porcya.  Pozwól mi, proszę, oblig ten odczytać.
Szajlok.  Oto jest, zacny, przewielebny sędzio!
Porcya.  Trzykroć, ci większą ofiaruje summę.
Szajlok.  Przysięga moja w niebie zapisana;
Krzywoprzysięstwem mamże się obciążyć?
Tego nie zrobię za Wenecyą całą.
Porcya.  Oblig jest jasny; niewątpliwe prawo
Żydowi służy funt mięsa wykroić
Z Antonia piersi, z pod samego serca.
Ale, Szajloku, pokaż miłosierdzie,
Weź, co ci dają; dozwól oblig podrzeć.
Szajlok.  Jak go zapłaci wedle jego treści.
Widzę, że jesteś dostojnym doktorem,