Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/217

Ta strona została przepisana.
—   207   —

sze ciasteczka z dwóch stron jeszcze niedopieczone. Bądź zdrów! przez miłość dla mojej słodkiej Bianki, jeśli mi się zdarzy spotkać człowieka, zdolnego kształcić ją w przedmiotach, w których ma upodobanie, poślę go do jej ojca.
Hortens.  I ja zrobię to samo. Lecz nim się rozstaniemy, jeszcze jedno słowo. Choć natura naszego spółubiegania nie dozwoliła nam dotąd żadnej eksplikacyi, dzisiejsze wypadki uczą nas, że jeśli chcemy znaleźć jeszcze przystęp do naszej pięknej kochanki, jeśli pragniemy być szczęśliwymi rywalami w miłości Bianki, musimy przedewszystkiem dołożyć starania, aby jedną sprawę załatwić.
Gremio.  Jaką, proszę?
Hortens.  Czy nie domyślasz się jeszcze? Znaleźć męża dla jej siostry.
Gremio.  Znaleźć męża? Znaleźć dyabła!
Hortens.  Powtarzam, znaleźć męża.
Gremio.  Powtarzam, znaleźć dyabła. Czy przypuszczasz, Hortensyo, że mimo bogactw jej ojca, znajdzie się człowiek tak szalony, żeby chciał piekło do swego domu wprowadzić?
Hortens.  Choć to przechodzi naszą cierpliwość znosić jej głośne klekotania, wierzaj mi, są na świecie zuchy, a szukając wpaść na nich można, którzy wziąć ją gotowi z wszystkiemi jej wadami i dobrze wypchanym workiem.
Gremio.  Co do mnie, tyle mam chęci dostać jej posag pod tym warunkiem, co każdego rana odebrać chłostę na rynku.
Hortens.  Wyznaję, jak mówisz, że mały wybór w zgniłych jabłkach. Ale skoro ta prawna przeszkoda robi nas przyjaciółmi, zachowajmy przyjaźń, dopóki nie znajdziemy męża dla starszej córki Baptysty; później, gdy młodsza siostra będzie miała wolność pójść za mąż, odnowimy starą walkę. Słodka Bianko! Szczęśliwy, kto cię dostanie! Kto najdzielniej goni do pierścienia, wygrywa pierścień. Co mówisz na to, signor Gremio?