Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/255

Ta strona została przepisana.
—   245   —

Petruchio.  Przeklęty chamie, pociągowy szkapo,
Czy nie kazałem, byś mnie w parku czekał,
I przyprowadził tych wszystkich hultajow?
Grumio.  Krawiec nie skończył kurtki Nataniela,
Trzewikom Ralfa brak było obcasów,
Piotr nie miał sadzy uczernić kapelusz,
A pochwy nie miał Waltera kordelas;
Grzegórz był tylko i Adam w liberyi,
Resztę znalazłem jak dziadów w łachmanach,
Lecz jak są, wyszli powitać cię, panie.
Petruchio.  Ruszajcie łotry, zastawcie wieczerzę!

(Kilku Służących wychodzi).

(Śpiewa) „Ach, gdzie dawne moje życie!“
Gdzie są — siądź Kasiu; nie bądź takim mrukiem.
Uf! jakże jestem zmęczony podróżą!

(Wchodzą Słudzy z wieczerzą).

Kasiu, powtarzam, nie bądź takim mrukiem.
Ściągnij mi buty, urwiszu, a śpiesz się!
(Śpiewa) „Ksiądz Bernardyn w pewnem mieście
Od klasztoru szedł po kweście“ —
Łotrze przeklęty, chcesz mi nogę skręcić? (uderza go).
Masz coś zarobił; ściągnij drugi lepiej!
Rozjaśnij czoło, Kasiu. — Hej tam, wody!
Gdzie mój bonończyk, Troił? Ruszaj zaraz,
Zaproś kuzyna mego, Ferdynanda.

(Wychodzi Służący).

Musisz go Kasiu poznać, pocałować.
Gdzie me pantofle? doczekam się wody?

(Przynoszą mu miednicę).

Umyj się Kasiu, i witaj w mym domu!

(Służący upuszcza dzbanek).

A ty nicponiu! to tak znasz ty służbę? (uderza go).
Katarz.  O, bądź cierpliwy! zrobił to niechcący.
Petruchio.  Przeklęty bękart i łotr długouchy!
No siadaj, Kasiu! wiem, że masz apetyt. (Siadają).
Chcesz ty, czy ja mam odmówić modlitwę?
Co na półmisku?
1 Służący.  Baranina, panie.