Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/27

Ta strona została przepisana.
—   17   —

powtóre ja, vitelicet ja; a trzecim sętzią, ostatecznie i nakoniec, jest pan gospotarz operży pod Potwiązką.
Page.  My trzej mamy ich wysłuchać i sprawę zakończyć.
Evans.  Pardzo toprze; wciągnę treść całej sprawy do mojego pugilaresu, a roztrząśniemy ją potem z największą jak pędzie można tyskrecyą.
Falstaff.  Pistol!
Pistol.  Słucha uszyma.
Evans.  Do kroćset peczek! co to za wysłowienie: słucha uszyma, co za afektacya!
Falstaff.  Pistol, czy zwędziłeś sakiewkę pana Chudziaka?
Chudziak.  Na te rękawiczki, zwędził; a jeśli kłamię, bodaj moja noga nie postała więcej w mojej wielkiej sali! Zwędził mi trzy złote groszy trzy w samych dziesiątakach i dwa edwardowskie talary, które płaciłem pięć złotych groszy dziesięć sztuka u Jeda Millera, na te rękawiczki!
Falstaff.  Pistol, czy to prawda? czy to bezwarunkowa prawda?
Evans.  Tylko warunkowa tam prawta, gdzie idzie o zwarowanie.

Pistol.  

Milcz, ty góralu! — By mu kłamstwa dowieść,
Płaską tę klingę wyzywam na rękę,
Bo jak pies szczeka; w oczy mu powiadam:
Bezczelnie kłamiesz, na muł i na pianę!

Chudziak.  Jeśli nie on, to ten mnie okradł, na moje rękawiczki!
Nym.  Uważaj co mówisz, mości panie, a wiwat dobry humor! Nie przepuszczam takich przypuszczali! to moja odpowiedź.
Chudziak.  Więc na mój kapelusz, ten jegomość z czerwoną gębą ma moją sakiewkę; bo choć nie mogę sobie przypomnieć co robiłem, gdyście mnie spoili, nie jestem jeszcze jednak zupełnym osłem.
Falstaff.  Co mówisz na to, Janie Szkarłacie?
Bardolf.  Mówię, że ten jegomość sam zapił swoje pięć zamysłów.
Evans.  Chcesz powietzieć: swoje pięć zmysłów; o zgroza, co za nieuctwo!
Bardolf.  A gdy raz sobie w czub nalał, plótł jakby się wyrwał od czubków i bredził jakby w delirium.