jego mamką, alpo jego niańką, alpo jego kucharką, alpo jego praczką, alpo jego szwaczką.
Głuptas. Dobrze, panie.
Evans. Słuchaj tylko, a powiem ci coś lepszego. Ottaj jej ten list, po to jest kopieta serteczna przyjaciółka panny Anny, a list ten ją prosi, żepy poparła intencye twojego pana do panny Anny Page. Więc proszę, śpiesz się, a ja tymczasem idę skończyć mój opiat, po przyjtą jeszcze pórsztówki i ser. (Wychodzą).
Falstaff. Panie gospodarzu Podwiązki!
Gospod. Co mówi dzielny mój zuchter? Wytłómacz się uczenie a mądrze.
Falstaff. Naprawdę, panie gospodarzu! muszę odprawić część moich ludzi.
Gospod. Odgoń, junaku, Herkulesie, degraduj! Niech idą w świat, der, der!
Falstaff. Siedzę tu gospodą za dziesięć funtów na tydzień.
Gospod. Drugi z ciebie cesarz, Cezar, Kajzer i Fizar. Biorę na mój rachunek Bardolfa; będzie mi beczki odszpontowywał i ściągał butelki. Czy zgoda junaku, Herkulesie?
Falstaff. Zrób tak, dobry panie gospodarzu!
Gospod. Powiedziałem; niech idzie za mną. Zobaczę, czy będziesz w stanie zarobić na kawałek chleba, szumując. Słowny ze mnie człowiek. Idź za mną. (Wychodzi).
Falstaff. Idź za nim, Bardolfie. Piwniczy! dobre to rzemiosło. Ze starego płaszcza można wykroić nową kurtkę, a z wywiędłego sługi świeżego piwniczego. Idź za nim i bądź zdrów! Bardolf. Jest to rzemiosło, za którem oddawna wzdychałem. Urosnę! (Wychodzi).
Pistol. Plugawe cygańskie plemię! i ty chcesz czopem obracać?