Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/33

Ta strona została przepisana.
—   23   —

Nym.  Po pijanemu był poczęty; czy koncept niedobry? Niema w jego duszy nic heroicznego, i na tem koniec.
Falstaff.  Rad jestem, żem się nakoniec żagwi tej pozbył. Kradzieże jego zbyt były jawne; jego wędzenie było jak śpiewak niećwiczony — nie trzymało miary.
Nym.  To mi talent — kraść w krótkich pauzach.
Pistol.  Mądrzy ludzie nazywają to subtylizowaniem. Kraść! fe, figa za takie wyrażenie!
Falstaff.  Nie chcę dłużej taić wam prawdy, panowie; już prawie świecę piętami.
Pistol.  Przygotuj się więc na odmrożenie.
Falstaff.  Niema lekarstwa; czas zacząć tumanić, muszę kierować się przemysłem.
Pistol.  Młode kurczęta muszą mieć strawę.
Falstaff.  Czy zna który z was Forda, tutejszego mieszczanina?
Pistol.  Znam tego jegomościa, pięknej to człowiek substancyi.
Falstaff.  Uczciwe moje chłopaki, powiem wam teraz, co u mnie za pasem —
Pistol.  Dwa sążnie obwodu i coś w przysypku.
Falstaff.  Schowaj żarty na później, Pistolecie! Prawda, że mam w pasie coś około dwóch sążni; lecz nie o pasie teraz myślę, ale o zapasie. Krótko węzłowato, zamierzam stroić koperczaki do żony Forda. Czuję nosem zwierzynę. Jej słowa, jej uśmiechy, jej zalotne spojrzenia, wszystko daje mi zachętę. Mogę jasno tłómaczyć całe znaczenie poufałego jej stylu, a najsurowsze słowo jej postępowania znaczy dobrą angielszczyzną: jestem sir Johna Falstaffa.
Pistol.  Studerował, widzę, jej chęci i przetłómaczył je z języka uczciwości na angielski.
Nym.  Głęboko zarzucił kotwicę. Jak wam się zdaje ten humor?
Falstaff.  Otóż, jak powiadają ludzie, rozrządza ona po swojej woli workiem swojego męża, a w tym worku siedzą pułki aniołów.
Pistol.  Przywołaj więc na pomoc równą liczbę dyabłów i ruszaj do szturmu, to moja rada.
Nym.  Humor rośnie; doskonale; shumoruj mi tych aniołów.
Falstaff.  Napisałem tu sobie list do niej, a ten list drugi do