Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/36

Ta strona została przepisana.
—   26   —

Głuptas.  O co.to, to prawda. Ale mimo tego ma on pięść tak twardą, jak ktokolwiek, coby mu śmiał spojrzeć w oczy; bił się niedawno z gajowym.
Żwaw.  Co powiadasz? O, przypominam sobie teraz doskonale. Czy nie trzyma głowy do góry, że tak powiem, a chodząc, czy się nie puszy?
Głuptas.  I bardzo.
Żwaw.  Niechże niebo gorszej nie spuści fortuny na pannę Annę! Powiedz księdzu plebanowi, że zrobię, co będzie można dla twojego pana. Anusia, dobra to dziewczyna i pragnę — (wchodzi Rugby).
Rugby.  Umykaj! pan mój idzie.
Żwaw.  Toż da się nam wszystkim we znaki! Dalej! co żywo, młodzieniaszku, schowaj się do tej komory. (Zamyka Głuptasa w komorze). Nie długo tu zabawi. — Hej tam, Janku Rugby! Janku! czy słyszysz? Ruszaj, Janku, wywiedz się o twoim panu; boję się, żeby mu się co nie przytrafiło, że dotąd nie wrócił jeszcze do domu (śpiewa). Tra, la, la! (Wchodzi doktor Kajusz).
Kajusz.  Co to szpiewalem za trele? Ja nie lubial takie rozpusty. Proszę, poszukaj w moja komora un boitier vert, pudełko, zielony pudełko. Czy rozumial, co ja mówil? zielony pudełko.
Żwaw.  Rozumiem bardzo dobrze; zaraz je przyniosę (na str.). Dzięki Bogu, że sam szukać go nie poszedł, bo gdyby tam znalazł młodego pachołka, wściekłby się od złości (wychodzi).
Kajusz.  Fe, fe, fe, fe! ma foi, il fait fort chaud. Je m’en vais à la cour, la grande affaire.
Żwaw.  (wraca z pudełkiem). Czy to, panie?
Kajusz.  Oui, mette le au mon kieszonka; depcche, żwawo! a gdzie ten hultaj Rugby?
Żwaw.  Hej, Janku Rugby! Janku!
Rugby.  Jestem, panie.
Kajusz.  Ty, Janek Rugby, lub Gawel Rugby, ruszaj, weź twego miecza i maszerował za mój pięta na zamek.
Rugby.  Szabla moja czeka gotowa w sieni.
Kajusz.  Na honor, za długo bawię. Tam do kata! Qu’ ai-je