Chudziak, bogaty w ziemie ale głupi,
Wiem, że mojego męża ma za sobą;
Aleć i doktór zebrał kapitały,
I ma na dworze potężnych przyjaciół;
On tylko jeden mężem mej Anusi,
Choć się i tysiąc innych o nią kusi (wychodzi).
Gospod. Czego chcesz, chamie? Czego żądasz, gruba skóro? Mów, ziej, rozprawiaj, tylko krótko, węzłowato, a żywo! Mów!
Głuptas. Żeby powiedzieć prawdę, panie, przysyła mnie tu pan Chudziak z interesem do sir Johna Falstaffa.
Gospod. Tam jego pokoje, jego zamek, jego łoże i jego prycza, a naokoło świeżo malowana historya marnotrawnego syna. Idź, szukaj i wołaj, a odpowie ci w sposób antropofagiański. Stukaj, powtarzam.
Głuptas. Stara kobieta, tłusta kobieta weszła do jego pokoju; pozwolę sobie, panie, zaczekać aż zejdzie, bo szczerze mówiąc, do niej mam interes.
Gospod. Co? tłusta kobieta? Toć ona gotowa okraść kawalera; zawołam. — Zuchu kawalerze! zuchu sir Johnie! Odpowiedz płucami żołnierskiemi: Czy jesteś u siebie? To twój gospodarz, twój Efezyjczyk woła.
Falstaff (z piętra). Co tam nowego, gospodarzu?
Gospod. Jest tu cygan Tatar, który czeka na powrót twojej tłustej baby. Powiedz jej, zuchu, żeby zeszła natychmiast; mój dom jest uczciwy. Fe, tajemne schadzki, fe!
Falstaff. Prawda, gospodarzu, że była u mnie przed chwilą stara, tłusta kobieta, ale już odeszła.
Głuptas. Ale powiedz mi, proszę, panie, czy to nie była czarownica z Brentford?
Falstaff. Nie omyliłeś się, mój śliniaczku. Co chciałeś od niej?