Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 9.djvu/97

Ta strona została przepisana.
—   87   —
SCENA III.
Ulica w Windsor.
(Wchodzą: pani Page, pani Ford i doktor Kajusz).

Pani Page.  Mości doktorze, córka moja będzie w zielonej sukni. Gdy upatrzysz stosowną porę, weź ją za rękę i pędź co tchu do dziekanii, bierz ślub bez najmniejszej zwłoki. Idź przed nami do parku, bo my obie musimy iść razem.
Kajusz.  Wiedziałem, co miał robić. Adieu!
Pani Page.  Więc żegnamy, doktorze. (Wychodzi doktor Kajusz). Mój mąż nie tak się uraduje figlem wypłatanym Falstaffowi, co rozgniewa małżeństwem mojej córki z doktorem; ale mniejsza o to; lepsze krótkie łajanie, niż długie płakanie.
Pani Ford.  Gdzie teraz Anusia i banda jej wróżek? Gdzie walijski dyabeł Hugo?
Pani Page.  Wszyscy leżą skryci w rowie, niedaleko dębu Herna, z przyćmionemi latarkami, które śród ciemności zabłysną na pierwsze nasze spotkanie z Falstaffem.
Pani Ford.  Trudno, żeby się nie przeląkł na ten widok.
Pani Page.  Jeśli się nie przelęknie, śmiać się z niego będziemy; a jeśli się przelęknie, śmiać się z niego będziemy podwójnie.
Pani Ford.  Pięknie wyprowadzimy go w pole.
Pani Page.  Gdzie rozpustnika ukarać wypada, śmiech nie jest śmiechem, zdradą nie jest zdrada.

(Wychodzą).

SCENA IV.
Park Windsorski.
(Wchodzą: Sir Hugo Evans, Wróżki).

Evans.  Trepty! trepty, moje wróżki! Za mną! A pamiętajcie wasze role; tylko śmiało! Proszę za mną to rowu. A jak tam znak, rópcie, jak przykazałem. Za mną, za mną! Trepty, trepty! (Wychodzą).