Strona:Dzieło wielkiego miłosierdzia.djvu/20

Ta strona została przepisana.

bość do tego Dzieła prosząc, ażeby kogo innego wybrał. Odpowiedział mi Pan: „Znam lepiej nę­dzę twoją, niżeli ty ją pojąć możesz, ale w nędzy twojej Wielkość, a w słabości Moc Moja się objawi." Ale ja się upierałam prosząc, żeby Pan Jezus nie takiej grzesznicy, tylko komu godniejszemu powierzył to Dzieło. Wtedy zgromił mię Pan mówiąc; „Wyznajesz się być nędzną grzesznicą, a Bogu śmiesz zakładać granice — kto ty jesteś, co chcesz dyktować Bogu, kogo ma wybierać?" Zlękłam się bardzo i już wię­cej nie śmiałam odzywać się w ten sposób do Pana Jezusa. — Dopóki Pan Jezus mię nawiedzał — byłam spokojna i szczęśliwa, ale skoro mię pozostawiał samej sobie, to zaraz pokusy, nie­pokoje i strach mię ogarniał; zdawało mi się, że z tych nadzwyczajności dostanę pomieszania zmysłów, że jestem igraszką szatańską i t. p. Będąc tak udręczona czytałam książkę „O zaofiaro­waniu się Jezusowi przez Maryę“ Błogosławionego Ludwika Grignon Montfort‘a i nagle zostałam oświecona — i znowu w jasnem świetle widziałam przyszłe Zgromadzenie Maryawitów i wyjaśnienie, że to jest właśnie to samo Zgromadzenie, któ­re przepowiedział Błogosławiony Ludwik Montfort — i przemówił Pan: „To jest wojsko Maryi, więc złóż w Jej ręce wszystko i bądź spokojna: módl się, ufaj i pracuj, Ja cię wspierać bę­dę." Potem byłam bardzo uszczęśliwiona i całą noc spędziłam na modlitwie i dziękczynieniu. — W tym czasie poznałam drugiego Kapłana,[1] który mi był wskazany. Temu w krótkości przy konfesyonale opowiedziałam swoje widzenie, do-

  1. Był nim X. Kazimierz Przyjemski, imię zakonne O. Jan. Po skończeniu Akademii był profesorem w Rz. Kat. Seminaryum duchownem, potem usunięty na probostwo, zasnął