Strona:Dzieło wielkiego miłosierdzia.djvu/28

Ta strona została przepisana.

i roztropnym choć mężnym kierunkiem, w którym prawie nigdy nie błądziła. Lecz co najwięcej utwier­dza mnie w przekonaniu o sprawie Boskiej, to osobistości te, które do tego należą. — Jednego bowiem znam jeszcze ze świata i świadkiem byłem jego czystego powołania i że to życie było jego pierwszą myślą od pierwszego wstąpienia na tę drogę. Innych widzę pełnych prostoty, pokory, roztropno­ści, czystości i gorliwości — i prawie wszystkich już dawniej przez Ducha Świętego usposobionych do tego, tak że możnaby każdemu powiedzieć to, co Pan Jezus powiedział Natanaelowi: „Zanim cię Filip wezwał, Ja cię widziałem (i dawałem ci moje natchnienia)." W takich okolicznościach niepodo­bne jest złudzenie. To co w sobie moi Panowie czują t. j. pociąg do zaufania, do poddania się, do urządzenia życia i ten zapał, jakiego doznają, gdy się do tego przykładają, jest nieomylnem działa­niem Ducha Św. „Z owoców ich poznacie je." To wszystko nakłania mnie do uważania tego za sprawę Bożą i sprawę najpożądańszą, najpiękniejszą, najskuteczniejszą, która jedna może ożywić wszystko, utrzymać wszystko; sprawę, o której marzyłem od początku wejścia mego do Zakonu i o którą codzień przy Mszy Św. modlę się blisko pół wieku. Nikt zaś tej praktyki naganiać, ani zakazywać nie może, przynajmniej póki się praktykuje prywatnie, bez stałej organizacyi. Niema też obowiązku przedstawiać tego komukolwiek, póki rzecz nie będzie ostatecznie uregulowana, bo tak i Stow. Kapłanów świeckich powstało, iż przez długie lata sekretnie kilku ich spełniało przepisy, zanim przedstawili to Biskupom, i zwykle Stolica Św. w dekretach potwierdzeń wyraża, że z pociechą dowiadujemy się, że od lat 20 n. p. istnieje takie Stow. i t. p., a nie wyrażałaby się tak, gdyby w tem co zdrożnego uważała...

(Koniec listu Przewodnika).