ła się głośną aż zagranicą. — Jedni się śmieli nie szczędząc nam szyderstw i docinków, drudzy litowali się nad słabością Kapłanów, którzy się tak skompromitowali, oddając się pod kierunek kobiety. A byli i tacy, co z ciekawości przyjeżdżali mnie zobaczyć, a potem sami przyjmowali życie Maryawitów i oddawali się mnie pod kierunek. — Z początku bardzo cierpiałam będąc tak zniesławiona i prześladowana wspólnie z Kapłanami. Przeszłam jeszcze szyderstwa i naigrawanie się szatanów, opuszczenie od Pana Jezusa i ciężką chorobę ciała. — Pan Jezus na początku tego prześladowania dał mi obietnicę mówiąc; „Zachowam ci Ich.“ Wtedy prosiłam Pana Jezusa, aby oddalił od Nich upokorzenie, ale Pan odpowiedział mi: „Zanim Ich uznają, muszą wpierw przejść prześladowanie i ucisk, a ty w boleściach zrodzisz Mi Ich. — Przyjdzie czas, w którym ukarzę prześladowców waszych." Pamięć na te słowa była dla mnie pociechą i ulgą w cierpieniach; odtąd modliłam się za tych, którzy nas prześladują, i przestałam się żalić. — Przez cały rok szalała nad nami burza i wiele bałwanów obiło się o naszą łódkę. — W próbie tej, jaką Bóg dopuścił na nas, w szczególny sposób poznałam Opatrzność Boską nad nami i przekonałam się o prawdziwości Boskiego pochodzenia tego Dzieła.
Powoli wszystko się uspokoiło, Maryawici coraz więcej zaczęli się rozwijać i liczba ich doszła do kilkudziesięciu; chociaż i dotąd wielu Kapłanów nie przestaje z Nich szydzić, korzystając z każdej okazyi i sposobności, szkodzą im na sławie i paraliżują działalność. Życie ich oparte na radach ewangelicznych uważają za przesadne i nie na dzisiejsze czasy; usunięcie się od świata za dziwactwo; powściąganie się od trunków i kart za pychę i chęć wyróżnienia się od innych; gorliwość o zbawienie dusz i szerzenie czci Matki Boskiej Nieustającej
Strona:Dzieło wielkiego miłosierdzia.djvu/31
Ta strona została przepisana.