Strona:Dzieło wielkiego miłosierdzia.djvu/32

Ta strona została przepisana.

Pomocy — za upór lub zboczenie umysłowe; ale najcięższy zarzut, jakoby poniżający godność Kapłań­ską, to poddanie się Kapłanów pod kierunek kobiety; takie rzeczy, podług Nich, nie dają się z rozumem pogodzić i na to najwięcej powstają. — Przeciwności, jakich doznawali Maryawici, nie zrażały ich, ani zniechęcały w powołaniu; jeszcze gorliwiej wzięli się do pracy nad sobą, gardząc tem wszystkiem, za czem się świat ugania. Pan Jezus Sam kierował całem Dziełem, używając mnie jako na­rzędzia. — Nie czyniłam nic bez wyraźnej Jego Woli i uczyłam Ich tego, czego mnie Sam Pan Jezus nauczał; nawet zabronił mi Pan czytania książek ascetycznych i Żywotów Świętych mówiąc: „Ja Sam chcę być Mistrzem i Nauczycielem twoim.“ —
Wyrzucał mi Pan Jezus moją niewdzięczność, że Mu nie dziękuję za dary i łaski, jakiemi mnie obdarza od początku mego istnienia. Zawstydziłam się bardzo i uniżając się jaknajgłębiej zaczęłam przepraszać Pana Jezusa za swoją niewdzięczność — jak umiałam; po chwili przemówił Pan: „Ze wszystkich łask, jakiemi cię obdarzam, największą jest ta, że jak Najświętsza Panna wyjęta jest z pod grzechu, tak ty wyjęta jesteś z pod namiętności; tą drogą, jaką ciebie prowadzę, dotąd żadnej duszy nie prowadzi­łem, a podobieństwa swego szukaj w Najświętszej Pannie.“ — Że jestem wolną od namiętności i nigdy im nie podlegałam, to przed kilku laty już raz powiedział mi Pan Jezus; i wtedy zatrwożyłam się, bo nie rozumiałam jeszcze, co to znaczy „namiętność“, tylko zawsze czułam taki wstręt i odrazę do tego słowa, że dotąd chyba nigdy go nie wymówiłam, a ile razy w książkach natrafiłam na słowo „namiętność" to, o ile pamiętam, zawsze go opuszczałam, nie mogąc dla wstrętu wymówić. — A teraz jeszcze bardziej zlękłam się tego podobieństwa z Najświęt­szą Panną; pomyślałam, że to może szatan nasunął