Strona:Dzienniczek Justysi 28.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
— 22 —
JUSTYSIA (z oburzeniem).

Wcale nie straszne.

GUSTAW (kończąc).

To czemuż je pani zapisuje?

JUSTYSIA.

Bobym zapomniała.

GUSTAW.

A na cóż się pani przydać mogą, jeżeli ich nikt poznać nie ma?

JUSTYSIA.

Nikt? Tego nie powiedziałam.

GUSTAW.

Więc tylko ja — nie?

JUSTYSIA.

Nie tylko pan, ale... (odwraca się zawstydzona). Ach, pocóż ja to wszystko mówię!

GUSTAW.

Owszem, mów pani, proszę. Kiedy już nie mam poznać skarbów dzienniczka, niech przynajmniej znam jego przeznaczenie.

JUSTYSIA (poważnie).

Jego przeznaczenie, to moje przeznaczenie.