Strona:Dzienniczek Justysi 34.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
— 28 —
JUSTYSIA.

Tataraku, właśnie teraz, teraz najlepszy.

GUSTAW (wstrzymując ją).

Ależ poco?...

JUSTYSIA.

Poco? To pan nie wiesz naco tatarak? (poważnie). Otóż na tatarak nalana okowita...

GUSTAW (j. w.).

To później...

JUSTYSIA.

Tak, to później panu wytłumaczę (klaszcze w dłonie). Bardzo jestem dumną, że coś wiem, czego pan nie wiesz. Ale teraz muszę biedz, bo już późno (wybiega).


SCENA PIĄTA.
GUSTAW, OPOLSKI.
GUSTAW
(rzucając się wchodzącemu ojcu na szyję).

Ach ojcze, dzięki ci. Ależ to ideał! Perły, dyamenty, lecę za nią! (szuka wokoło kapelusza). Tatarak!

PAN OPOLSKI (chodzi za nim).

Co? jak?...