Strona:Dzienniczek Justysi 41.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
— 35 —
SCENA SIÓDMA.
CIŻ, JUSTYSIA, GUSTAW (z pękiem wodnych kwiatów).
JUSTYSIA (wbiega szybko, klęka przed Wolską i kryje twarz na jej łonie).

Ach mamo!

PAN OPOLSKI (do Gustawa).

Naco ci to zielsko?

GUSTAW.

Zielsko? O, proszę ojca, to są śliczne, wodne kwiaty, które rwaliśmy razem nad sadzawką.

PAN OPOLSKI.

Warto było buty zamoczyć!

GUSTAW.

Patrz, czy nie warto. Co to za śliczny kształt tej lilii, jaki liść wzorzysty... (daje mu kwiaty do ręki).

PAN OPOLSKI (upuszczając kwiaty).

Fe, mokre.

GUSTAW (żywo podnosząc kwiaty).

Jakżeż można!

PAN OPOLSKI (kładąc mu rękę na czoło).

Chłopcze, czy ciebie głowa nie boli?