Strona:Dzienniczek Justysi 42.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
— 36 —
GUSTAW (zdziwiony).

Mnie?

PAN OPOLSKI.

Może zawroty... (bierze go za rękę). Gorączka?

GUSTAW.

Gorączka może, ale błoga!

PAN OPOLSKI.

Sfiksował!

PANI WOLSKA (która uspakajała po cichu córkę).

Ależ Justysiu, powiedzże przecie...

JUSTYSIA (płaczliwie).

Nie mogę mamo, nie mogę! (nie podnosząc głowy z kolan matki, wyciąga rękę w tył). To pan Gustaw powie.

GUSTAW.

O tak, ja powiem, że...

JUSTYSIA (podnosząc nieco głowę).

Powiedz pan od początku, jak to było na sadzawce (spuszcza głowę).

GUSTAW.

Chętnie powiem wszystko. Wyjechaliśmy więc czółnem na sadzawkę, aby rwać.. niepamiętam już co!

JUSTYSIA (podnosząc głowę).

Tatarak. (spuszcza głowę).