Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —
owocem czerwieniły się zdala, a ptaszęta i owady po dawnemu siedziały nieruchome i smutne.
Głodny, podszedł do krzaków i sięgnął po jeden z purpurowych owoców... Naraz przypomniał sobie, że widział je jak były łakomie zjadane przez zaczarowane istoty i strach nim ogarnął...
Toć jedli zaczarowani, może więc i on zostać w takie martwe drzewo zamienionym i w nocy tylko do postaci ludzkiej powracać.
Nie jadł więc owoców i nie pił ze źródła wody, tylko, znalazłszy znane mu nieszkodliwe korzonki, wyssał je i tem głód zaspokoił.
Na drugi dzień znalazł się na wysuszonej od słońca dolinie, na której ani źdźbła trawki nie było. Środkiem przepływał bystry potok, nad którym stanął chłopiec, rozmyślając nad tem, jak przej-