Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/110

Ta strona została przepisana.

lektyce do umówionej gospody, w której miały spotkać się z Arbacesem. Ponieważ Julja szybko przemknęła obok zabudowań kąpielowych do ogrodu, gdzie z błogosławieństwa właścicielki gospody, Fulwji, schodziły się w tajemniczych zakątkach pary miłosne — dwaj młodzi ludzie, niezauważeni przez nią, wracający z kąpieli, Klaudjusz i Salustjusz, zamienili złośliwe uwagi na temat celu jej przybycia.
— Czyżby wyleczyła się ze swojej miłości dla Glaukusa i ma już schadzkę z kimś innym? — zdziwił się Klaudjusz.
— Powinienbyś tym innym być, Klaudjuszu. Skoro jest już wolną, mógłbyś ją skusić do małżeństwa, a sestercje jej ojca bardzoby ci się przydały, odkąd Glaukus, zajęty Joną, zaniechał tak korzystnej dla ciebie gry w kości z tobą.
Julja znalazła w ogrodzie Arbacesa. Ten zachmurzył się na widok kwiaciarki: „Trzecia osoba jest tu zupełnie zbyteczną”. „Ależ ona jest niewidomą!” — tłumaczyła Julja. Przypatrzył się jej bacznie; „Zdaje mi się, żem ją widział u siebie! Nie przeszkadza, wszelako jest zbyteczna“. Głos Arbacesa brzmiał tak surowo, że nie mogło być mowy o słówku protestu. Nidja pozostała w pokoiku hotelowym. W samotności oddała się rozpamiętywaniu gorzkich swoich losów od dzieciństwa i obecnej nieszczęśliwej miłości. Ulegała tym tragicznym wzruszeniom, których wzory pozostawiła nam starożytność w osobach Myrrhy i Medei.
Julja powróciła po upływie godziny. Dopiero gdy znalazły się ponownie w lektyce, ochłonąwszy z nadmiaru silnych wrażeń, przemówiła.
— Ach, Nidjo! co za okropna jaskinia! jakie straszliwe zaklęcia! jaką potworną twarz ma stara! Ale dzięki bogom nieśmiertelnym mam miłosny napój! Glauk będzie moim.
— Glauk? — krzyknęła Nidja.